w kawowym raju

Tym razem mamy aż 3 dni, zapowiada się długi weekend! 20 listopada Meksykanie świętują rozpoczęcie rewolucji (chyba w każdym mieście znajduje się ulica "20 Noviembre", więc pewnie było to istotne wydarzenie, ale szczegółów nie udało mi się od nikogo uzyskać), dzień wolny od pracy przesunęli na 17 listopada i w ten sposób mamy wolny poniedziałek.

Nasz cel to stolica stanu Veracruz - Xalapa. W piątek po 15:00 wraz z Rene, Frankiem, Esleirą i Andres (Andresem ???) wpakowaliśmy się do czegoś gabarytów Seicento i wyruszyliśmy. O Rene i Franku już wcześniej wspomniałam, studenci z Niemiec, kompani mojej codziennej codzienności i weekendowych wypraw, wieczornych pogawędek, czy nauki salsy. Esleira i Andres to przesympatyczna parka z naszego Instituto. Esleira jest jedną z tych osób, przez które bardziej mobilizuję się, żeby posiedzieć nad hiszpańskim, bo niestety nie mówi po angielsku, a świetna z niej osoba i czy się rozumiemy, czy też trochę mniej... to i tak paplamy przy każdej okazji ;). A zatem, wyruszyliśmy! Po prawie 5 godzinach dotarliśmy do Xalapy, gdzie czekali na nas Angelika i Sergio z CS, którzy przygarnęli nas do siebie na te 3 dni. Jeszcze tylko tacos na kolację (moje pierwsze tacos... z mózgu krowy! czasem chyba wolałabym nie wiedzieć co jem...) i spaćku.

Sobota południe, udało nam się w końcu wygramolić z łóżek i za pierwszy cel obraliśmy Muzeum Antropologiczne w Xalapie, ponoć jedno z ciekawszych w Meksyku. Choć od oglądania eksponatów w gablotach stanowczo wolę szwędanie się na świeżym powietrzu, to tutaj przyznam rację, warte odwiedzenia miejsce - przeszło 1500 przedmiotów ukazuje różnorodność kultur w przedkolonialnym Meksyku, robi wrażenie! Następnie spacer po mieście. Okazało się, że w ten weekend odbywają się w Xalapie targi kawy... jak dla mnie raj, bo UWIELBIAM KAWĘ! Przetestowałam kilkanaście likierów z kawy i do tego kawowe ciasteczka, pychota! Tam było wszystko z kawy: pikantne sosy z kawą, słodycze z kawą, różnorodne kawowe alkohole... i kawowa biżuteria! I ten kawowy świeży zapach! Na każdym rogu kawiarnie. Jeśli ktoś wcześniej nie był kawowouzależniony... to tutaj łatwo można by popaść w nałóg. Po kawowych degustacjach zostaliśmy zaproszeni na urodzinową pizzę, a potem karaoke... nawet byśmy coś pośpiewali, ale wszystko... było po hiszpańsku, meksykańskie tradycyjne piosenki i właściwie każda dla nas brzmiała tak samo (zwłaszcza, że podkład był jakości midi... ). W końcu nawet nasi meksykańscy znajomi znudzili się i zmieniliśmy lokal na duuużo ciekawszy: zamiast krzeseł w pubie były łóżka i stoliki nocne, do tego koce i poduszki, ciekawy klimat. W Xalapie jest kilka uczelni i w związku z tym sporo studentów i ciekawe miejsca, żeby wyjść ze znajomymi - trochę tego nam brakuje w Poza Rice. W drodze powrotnej jeszcze kilka tacos na kolację i ... trochę nieprzespana noc, chyba coś mi zaszkodziły te likiery kawowe... ale były pyszne, więc nie żałuję ;).


___
- wejście do Muzeum Antropologicznego kosztuje 45 pesos (bilet normalny) i 25 pesos (dla studentów - uznają praktycznie wszystkie legitymacje, co w Meksyku jest rzadkością... zazwyczaj tylko studenci tutejsi mają zniżki); za dodatkowe 20 pesos można wypożyczyć interaktywnego przewodnika na słuchawkach po angielsku, wszystkie eksponaty są opisane po hiszpańsku, ale w poszczególnych salach znajdują się też ogólne opisy zarówno w języku hiszpańskim jak i angielskim
- bilety na komunikację miejską (autobusy) w Xalapie kosztują 6 pesos normalny i 4 pesos ulgowy
- taksówki w Xalapie na trasę około 10 minutową kosztują 20 pesos (taniej niż w Puebli, Poza Rice czy Mexico City)
- Jalapa i Xalapa to ta sama miejscowość (wym: halapa), pisownia "Xalapa" jest wersją tradycyjną... "Jalapa" dla nietutejszych ;)

Zdjęcia (20)

Komentarze (1)