Nasz cel - zdjecie z kaktusem. Wbrew pozorom nie tak latwo znalezc tutaj kaktusy, zwlaszcza w naszym regionie. Najblizsze kaktusie siedlisko wydaje sie byc w okolicy Durango... przeszlo 18 godzin autobusem, co niestety nie klasyfikuje sie na weekendowy wyjazd (by lepiej zrozumiec lokalne odleglosci i czasy podrozy... by z Poza Ricy dostac sie do miasteczka oddalonego o ok. 200 km potrzeba blisko 5 godzin jazdy autobusem, 4 godziny samochodem... tutaj jest TROPIKALNIE, co oznacza, lesiscie, gorzyscie itd, na niektorych odcinkach podrozy jest wiecej zakretow niz nie-zakretow...).
Przepytalismy naszych pozaricanskich znajomych, jednak o kaktusach w okolicy nikt nic nie slyszal... prawde mowiac, nie podzielali naszej fascynacji nimi chocby w najmniejszym stopniu ;-). Uzbrojeni w przewodniki w koncu zlokalizowalismy ¨kaktusi raj¨ jakies 300 km od naszego miasta (lacznie mamy blisko 10 roznych przewodnikow... jedynie Lonely Planet napomknal kilka slow o tym miejscu przy okazji opisywania okolic Puebli).
Poza Rica > Puebla > Tehuacan i ZAPOTITLAN! Ilekolwiek godzin zajela nam podroz, bylo warto! Spodziewalismy sie kilku kaktusow... a to bylo iscie kaktusie krolestwo!!! Mala wioska, otoczona zakaktusionymi wzgorzami przerosla nasze oczekiwania! Przez kilka godzin szwedalismy sie po okolicy, co kilkanascie metrow lokalizujac jeszcze bardziej kaktusi kaktus niz ten kilkanascie metrow wczesniej (hmmm... co by nie zrozumiec mnie zle - oczywiscie wszystkie okazy byly kaktusio-fascynujace, tylko niektore jakos bardziej przykuwaly nasza uwage... w tej chwili chyba nie potrafie tego za bardzo wyjasnic ;-)). W Zapotitlan zostalismy do zachodu slonca... a pozniej autostopem na pace udalismy sie w droge powrotna do Teohuacan, a stamtad juz autobusem do Puebli.
---
- pomiedzy Tehuacan i Zapotitlan regularnie kursuja autobusy miejskie, ok. 6 pesos
- przy wjezdzie do Zapotitlan znajduje sie Jardin Botanico (ogrod botaniczny), ktorego nie udalo nam sie poczatkowo zlokalizowac, wiec nasz kaktusi spacer odbylismy ¨na dziko¨; znajduja sie tam te same okazy kaktusow, co wszedzie naokolo, jedynie drogi sa bardziej dostosowane dla turystow... tzn tam gdzie my bylismy nie bylo drog, co nie stanowilo dla nas wiekszego problemu ;-) (przez caly dzien nie spotkalismy ani jednego turysty... a dla lokalnej ludnosci bylismy swoista ciekawostka, nie wyglada na to, by czesto tutaj zagladali kaktusi fascynaci ;-))
- tereny wokol Zapotitlan stanowia botaniczna ciekawostke, nie ma w tej czesci Meksyku innych tak duzych (a moze i w ogole?) kaktusich nagromadzen