Wybierając się w okolice Puebli nie mieliśmy w planach zwiedzenia Choluli, gdyż po pierwsze nie wiedzieliśmy o jej istnieniu, a po drugie nie mieliśmy żadnych konkretnych planów (z resztą jak zwykle ;-)). Co by tu dużo pisać we wstepie... było warto!!!
Do Choluli wybraliśmy się w niedzielę rano na spacer (obecnie Cholula jest bardziej peryferiami Puebli niż oddzielnym miastem, nasz spacer to było zaledwie 6 km).
Od lokalnych studentów, u których nocowaliśmy w Puebli, usłyszeliśmy, że znajduje się tam kościół zbudowany na szczycie piramidy... gdyż podczas kolonizacji (XVI w.) piramida była zarośnięta i budowniczy myśleli, że to wzgórze... postanowiliśmy to sprawdzić! Gdy tam dotarliśmy, było dla nas jasne, czemu wybrali akurat to miejsce (co nie oznacza, że jest dla nas jasne, czemu nie zorientowali się, że budują coś na czymś innym...) - ze szczytu wzgórza (zarośniętej piramidy!), gdzie znajduje się kościół, jest niesamowity widok na trzy wulkany... niesamowity!!! Dwa z nich widoczne na zdjęciach to Popoacatepetl (5452 mnpm) i Izztaccihuatl (5230 mnpm), trzeci to La Malinche (powyżej 4000 mnpm) i na niego mamy straszną ochotę... mam nadzieję, że się uda przy najbliższej okazji... ale, żeby nie zapeszyć! ;-) Z zewnątrz "wzgórze" rzeczywiście przypomina typowe zarośnięte wzgórze niczym się nie wyróżniające spośród innych wzgórz... poza drobnym szczegółem, że można do niego wejść i przejść się korytarzami dawnej piramidy ;-). I tak jeszcze na koniec, piramida z Choluli zwana Wielką Piramidą, o ile jej budowa była doprowadzona do końca w przeszłości, to była ona największą piramidą kiedykolwiek zbudowaną przez ludzi (uwzględniając obszar, na którym się znajdowała), taka ciekawostka wyszukana na wiki ;-).
Po spenetrowaniu wzgórzo-piramidy nadszedł czas na lunch, tym razem dość... "koszerny"... w postaci tytułowego CHRZĄSZCZA. Jak smakował? Chrupiący jak chipsy, z tą różnicą, że chipsy tak nie poruszają wyobraźni, jak się je przełyka ;-).
---
- w niedziele wejście do wnętrza piramidy i na teren zabytkowy Wielkiej Piramidy jest darmowe; w pozostałe dni kosztuje 35 pesos (do samego kościoła i na wzgórze, na którym się znajduje, można wejść za darmo)
- do Choluli można dojechać z dworca autobusem miejskim za 6 pesos (dworca autobusowego, w Meksyku poza kilkoma trasami turystycznymi na północy, nie ma koleji)
- u podnóża wzgórza znajduje się mały ryneczek z regionalnymi pamiątkami, tam też można skosztować miejscowych chrząszczowych przysmaków