- Jasiu, czy widzisz ten piekny las?
- Nie, bo drzewa mi go zaslaniaja.
Wyszukany humor? ;) Ale jak idealnie oddaje atmosfere naszej wyprawy do lasu chmurzastego (czy jakkolwiek to przetlumaczyc z Cloud Forest). Kilka godzin jazdy i dotarlismy w srodek wielkiej, zimnej CHMURY! a wokolo ponoc byl las... nie wiem, czy nazwa las chmurzasty wziela sie z tego, ze jest caly w chmurach i przez to nic nie widac, choc paradoksalnie wszystkie przewodniki sie nim zachwycaja - jednak patrzac na to oczami wyobrazni, rzeczywiscie ciekawe miejsce ;).
Nocleg na boskiej plazy Pacyfiku...
Na kolejna wyprawe zdecydowalismy sie wybrac w kierunku lasu deszczowego - co najwyzej bedzie padac, ale przynajmniej cos zobaczymy ;). Upal, polne drogi - wytrzaslo nas, az w koncu dotarlismy!... do miejsca, gdzie skonczyly sie wszelakie zabudowania i oznajmiono nam, ze jest juz troche za pozno, by wybrac sie do dzungli, a poza tym wstep na teren rezerwatu to 10 USD/osobe... i gdy na twarzach zaczelo nam sie pojawiac zawiedzenie, padlo magiczne slowo TUKAN. Skierowano nas troche w lewo, troche w prawo i tam moglismy spacerkiem poszwedac sie po lonie natury. Co prawda tukanow nie zobaczylismy, ale w dzungli przebudzily sie pierwotne instynkty - chlopaki postanowili sprawdzic wytrzymalosc lian - takich skokow to nie powstydzili by sie nasi najwczesniejsi przodkowie ;).